Urlop w sercu Pienin – Szczawnica i okolica :)

Na początku uprzedzam, jest to moje pierwsze podejście do pisania czegokolwiek dłuższego od listy zakupów, wiec za wszelkie literówki, błędy stylistyczne i w szczególności brak przecinków serdecznie przepraszam 😀

Pieniny, niewielkie pasmo górskie na południu polski, położone między Beskidem Sądecki, Gorcami i Spiszem. Z Wysoką jako najwyższym szczytem Pienin o wysokości 1050 metrów npm nie należą do gór wysokich, jednak jest w nich coś magicznego, co przyciąga ludzi od wielu lat. Jak pisał poeta „Kto nie był w Tatrach i Pieninach, ten nie był nigdzie i nic nie widział”, i potwierdzi to każdy miłośnik gór który był w Pieninach.

Widok na Trzy Korony ze spływu Dunajcem
Trzy Korony widziane z pokładu tratwy podczas spływu Dunajcem

Dlatego właśnie tegoroczną majówkę postanowiłem spędzić w Pieninach, z bazą wypadową w Szczawnicy. Jeśli zadajecie sobie pytanie dlaczego Szczawnica, to już spieszę z odpowiedzią :). Szczawnica znajduje się w samym centrum Pienin. Jako miejscowość turystyczna posiada dobre zaplecze gastronomiczne ( dokładnie tak, jadę wypoczywać a nie gotować 😀 ). Dodatkowo w razie niepogody jest większa szansa znalezienia jakiegoś zajęcia w Szczawnicy niż w innych okolicznych miejscowościach. Na szczęście nie musiałem sprawdzać tego ostatniego bo majówkowa pogoda dopisała 🙂

Kwitnąca jabłoń. Park Szczawnica
Kwiaty, drzewa i krzewy dodają uroku wizytą w Szczawnickim parku 🙂

Gdzie byłem, co widziałem.

Ogólnie plan był prosty i mieścił się w czterech punktach: odpocząć, porobić zdjęcia, zwiedzić coś i chodzić po górach aż odpadną nogi. Udało się 3/4 planu wykonać więc jest dobrze. W dniu przyjazdu krótki spacer na Palenicę pokazał mi w jak opłakanym stanie jest moja kondycja i że to wcale nie będzie taki sielankowy wypad na jaki liczyłem, ale za to zdjęcia wyszły mi ładne więc starałem się nie narzekać za bardzo.

Udało mi się odwiedzić również wąwóz Homole, potem Wysoką następnie przejście niebieskim szlakiem wzdłuż granicy do Przełęczy Rozdzieli i nad Białą Wodę. Wbrew pozorom trasa ta była dość wymagająca kondycyjnie, głównie z powodu fali upałów jakich w czasie majówki nie widziałem od paru lat. Chociaż przypuszczam, że „lekka” nadwaga też mi nie ułatwiała 🙂 Grunt że udało się przejść, i to o dziwo w jednym kawałku i bez kontuzji, co przy moich wyjściach zdarza się niezwykle rzadko ( tak bardzo podziwiam widoki że nie patrzę gdzie idę 😛 )

Troszkę mi przygrzało, ale nadal żyję 🙂

Dzień trzeci zapowiadał się na równie gorący, więc plan kolejnego dnia na szlaku został zrewidowany i korzystając z pomocy lokalnego biura turystycznego wybrałem się na spływ Dunajcem 🙂 Jeśli ktoś nie był to polecam, jeśli ktoś był to czemu by nie powtórzyć? 😀 Spływ Dunajcem uchodzi za główną atrakcje turystyczną Szczawnicy, i w gruncie rzeczy coś w tym jest. Przełom Dunajca jest miejscem naprawdę malowniczym i uważam że warto poświęcić dwie godziny i 52zł. Najważniejszym elementem udanego spływu jest konkretny flisak, warto zwrócić uwagę na godzinę spływu. Polecam raczej godziny do południa. puki flisacy są wypoczęci chce im się opowiadać różne historie i rozmawiać z turystami, w godzinach późniejszych bywa już różnie 😛


Kolejny dzień kolejny spacer, tym razem na celowniku Bacówka pod Bereśnikiem, byłem tam pierwszy raz i stwierdzam że zdecydowanie warto. Spacer ze Szczawnicy nie jest długi. Z przerwami na zdjęcia co pare metrów dojście do bacówki żółtym szlakiem zajęło mi około godziny. A widoki świetne, właśnie z tego szlaku udało mi się zrobić zdjęcie przystani w Szczawnicy pięknie otoczonej szczytami Pienin z Tatrami na dalszym planie. Widok na żywo o wiele lepszy, zdecydowanie polecam taki spacer 🙂 Z bacówki poszedłem dalej szlakiem czarnym w kierunku zajazdu Sewerynówka i wodospadu Zaskalnik.

 

Przystań w Szczawnicy
Widok na przystań w Szczawnicy z żółtego szlaku w kierunku Dzwonkówki

Lubię chodzić, lubię zamki – Pieniny mają wszystko czego do szczęścia potrzeba 🙂

Dzień piąty, objazdowo, Niedzica i Czorsztyn, dwa pienińskie zamki położone nad zalewem Czorsztyńskim. W zamku w Niedzicy mamy dość ciekawą chociaż skromną ekspozycje muzealną, w Czorsztynie ruiny w remoncie. Gratka dla fanów zamków, w zamku w Niedzicy można podobno wynająć miejsce noclegowe, osobiście nie sprawdzałem ale tabliczka „wstęp wzbroniony – nie dotyczy gości” sugeruje że faktycznie tak jest 🙂 Niestety jeśli ktoś z was był w Niedzicy w ciągu ostatnich powiedzmy 5-8 lat to wrócić można z sentymentu bo z tego co widziałem nic się tam nie zmieniło. Pomimo tego osobiście jestem zadowolony z tej wycieczki, wiosenne widoki z zapory w Niedzicy są po prostu bezcenne. Udało mi się też w końcu znaleźć miejsce z dobrym widokiem na zamek w Niedzicy na tle Tatr, tak więc udana fotka = udany dzień 🙂 poniżej kilka zdjęć z tej wycieczki.

 

Będąc w Pieninach nie można pominąć przecież Trzech Koron, dlatego przed wyjazdem wybrałem się właśnie na Trzy Korony. Godzinny spacer szlakiem z Krościenka, po drodze kilka przerw bo przecież nikomu się nie spieszy i mogłem podziwiać panoramę taką jak ta poniżej 🙂 Potem spacerkiem do groty św. Kingi, zamek Pieniński jest zamknięty 🙁 i akurat na obiad byłem na dole. Nie wiem czy kiedyś się tym chwaliłem ale właśnie od Trzech Koron i to zdobytych właśnie tym szlakiem zaczynałem swoją przygodę z górami dokładnie 5 lat temu. Lubię wrócić na ten szlak głównie po to żeby pośmiać się z siebie i swojego pierwszego podejścia z turystyką górską. Kiedy przypomnę sobie jak przy pierwszym podejściu z Krościenka myślałem, że zaraz dostanę zawału zawsze poprawia mi się humor. Dlatego tak lubię Trzy Korony, jednak pierwszy szczyt zdobyty w dorosłym życiu zostaje w pamięci i zawsze będę miał do niego sentyment 🙂

 

Krótkie podsumowanie 🙂

Jak to zwykle bywa przy moich wyjazdach miałem mniej więcej zaplanowane gdzie chciałbym iść i co zwiedzić. Rzeczywistość jednak zrewidowała lekko te plany, ma to również swoje plusy, mam dobry powód żeby odwiedzić Szczawnicę ponownie jeszcze w tym roku, tym razem jesienią 🙂

Ponieważ głównym celem urlopu było poćwiczenie fotografii krajobrazowej i przetestowanie nowego obiektywu nie wybierałem się na żadne trasy ekstremalne, ale dla łazików lubiących trasy 20km+ też znajdzie się coś ciekawego 🙂

Poniżej mapka z kilkoma miejscami które udało mi się odwiedzić 🙂

Dziękuję za uwagę i zapraszam do śledzenia bloga 😉

PS: Dla zainteresowanych noclegiem w Szczawnicy, mogę z czystym sumieniem polecić „Domek u Julii” a wpisując w google też odnajdziecie bez problemu 🙂

PS2: Booking.com ma w tej chwili promocję dla nowych użytkowników, więc rezerwując nocleg z tego linku można otrzymać zwrot w wysokości 50zł 😉


Booking.com