Po wielokrotnych wizytach w Pieninach przyszła w końcu pora żeby odwiedzić Czerwony Klasztor. Zbierałem się do tej wycieczki dość długo, ale grunt że się udało 😉
Do Szczawnicy przyjechałem chwilę po 6 rano, licząc na troszkę niższą temperaturę w czasie marszu. I o ile temperatura faktycznie na początku była znośna to jednak w lesie zaduch był straszny.
Przełęcz pod Szafranówką
Pierwsze podejście prowadzi szlakiem niebieskim od przystani flisackiej w Szczawnicy, obok schroniska Orlica na przełęcz pod Szafranówką. Jeśli ktoś się nie orientuje można tutaj dojść też przez Palenicę. Kilka zdjęć i słów o tym szlaku możecie znaleźć w mojej relacji z majówki w Szczawnicy 😉
Podejście od strony przystani szlakiem niebieskim prowadzi w większości przez las, ścieżki są dobrze widoczne i oznakowane, jednak są również dość mocno wyślizgane więc po deszczu to podejście może sprawiać problemy.
Dotarcie do przełęczy zajęło mi około 40 minut czyli chwilkę dłużej niż podane na mapach. Na przełęczy znajduje się łącznik szlaku niebieskiego i żółtego. Chcąc dostać się na Czerwony Klasztor skręciłem na szlak żółty w kierunku Leśnicy.
Leśnica
Zasadnicza różnica w szlaku po stronie Polskiej i Słowackiej to to że u naszych sąsiadów szlak biegnie uczęszczaną drogą dojazdową do pól. Świadczą o tym ślady sprzętu i podkutych kopyt 😉 Co prawda jedynymi osobami spotkanymi aż pod sam Czerwony Klasztor była para piechurów i dwóch rowerzystów, jednak uprzedzam że wygląda na to że coś tymi szlakami jeździ. 🙂
Szlak żółty z przełęczy pod Szafranówką kończy się w Leśnicy, tutaj wchodzimy na szlak niebieski którym idziemy aż to samego klasztoru. Przyznam się szczerze że nie spotkałem się chyba na blogach które śledzę z żadnym opisem tego szlaku czy zdjęciami z trasy. Dlatego zaskoczyło mnie to co zobaczyłem. Panorama na Pieniny Właściwe, masyw Trzech Koron, Sokolice i Czartezik jest na prawdę świetna. Zresztą popatrzcie na zdjęcia 😉 a na żywo wygląda to jeszcze lepiej 🙂
Do klasztoru dotarłem około godziny 11, czyli tempo dużo niższe niż na mapie. Jednak podziwianie widoków zaabsorbowało mnie do tego stopnia ze przestałem przejmować się czasem ;P
Czerwony Klasztor
Samo zwiedzanie klasztoru nie trwa długo. Przy zakupie biletu dostałem ulotkę w języku polskim, jest w niej kilka słów na temat zakonu Kartuzów, założycieli Czerwonego Klasztoru jak i zakonie Kamedułów którzy rezydowali w klasztorze w XVIII wieku. O jego historii, najazdach Husyckich i życiu w klasztorze. W ulotce znajdziemy też zalecaną trasę zwiedzania 🙂
Co ciekawe podczas mojej wizyty razem ze mną klasztor zwiedzało sześć innych osób. Co mnie zaskoczyło biorąc pod uwagę ilość ludzi przed klasztorem sądziłem że będzie tłoczno. A tu jednak nie, wychodzi na to że większość ludzi przychodzi tu żeby posiedzieć nad Dunajcem, a zwiedzający klasztor to tylko procenty 😉
Wewnątrz muzeum nie robiłem wielu zdjęć, dlatego jeśli chcecie zobaczyć wystawę w klasztorze to musicie wybrać się tam osobiście. Podpowiem tylko że jeśli lubicie tematykę sakralną czy historię to znajdziecie tu coś ciekawego dla siebie 🙂
Z klasztoru do Szczawnicy wracałem wzdłuż Dunajca. Pomysł trochę chybiony biorąc pod uwagę temperatury 😛 Zdecydowanie lepiej było wypożyczyć rower. Jak to się mówi mądry polak po szkodzie, dlatego dzisiaj zamiast korzystać z niedzieli leczę odparzenia na stopach 😛 Mam nadzieje że do następnego weekendu będzie już dobrze 😉 A w między czasie zapraszam do poczytania innych wpisów z Pienin 😉 A poniżej mapka trasy dla zainteresowanych 😉